Ao Haru Ride – Ścieżki Młodości, tomy 1-2

„Ao Haru Ride” to wciąż wychodząca manga autorstwa Io Sakisaki. Opowiada ona historię nastoletniej Futaby Yoshioki, która stara się jak tylko może, by nie zwracać na siebie uwagi chłopaków. W szkole odgrywa odpychającą chłopczycę, choć jej prawdziwy charakter jest zupełnie inny. Jak się już tego możemy spodziewać, Yoshioka ma powód, który nakazuje jej ukrywanie własnej osobowości. W gimnazjum dziewczyna doświadczyła bolesnego odrzucenia przez koleżanki z klasy, którym nie podobała się popularność spokojnej Futaby wśród chłopców. Sama Yoshioka deklarowała się, że nienawidzi wszystkich chłopaków, jednak los sprawił, że w pierwszej klasie gimnazjum zakochała się w Kou Tanace z równoległej klasy. Przez pewien czas dziewczyna mogła być szczęśliwa, powoli zbliżając się do ukochanego i już wydawało się, że jej uczucie jest odwzajemniane, ale niespodziewanie po wakacjach Tanaka zmienił szkołę i przeprowadził się, a jego nowego adresu nie znał nikt. Zrozpaczona Yoshioka nawet w liceum tęskniła za chłopakiem i dlatego w pierwszej chwili wydawało jej się, że z tego powodu pomyliła ucznia, który wyglądał zupełnie jak jej pierwsza miłość, z Tanaką. Wkrótce okazuje się, że tym razem Futaba miała rację. Jednak chłopak zmienił się nie do poznania i wcale nie mowa tu o jego nazwisku, które teraz brzmi Mabuchi, ani o wyglądzie. Kou stał się nieuprzejmym, wręcz wrednym, i olewczym grubianinem. Yoshioka nie kryje swojego rozczarowania tą przemianą, jednak następne wydarzenia sprawiają, że sama nie jest pewna, co powinna myśleć o chłopaku.

„Ao Haru Ride” to manga shoujo. Co więcej, to bardzo dobra manga shoujo. Opowiadana historia wydaje się być banalna, ale wszystkie wydarzenia oglądamy z perspektywy dorastającej Futaby, co nadaje jej wiarygodności. Bardzo podobało mi się to, że autorka przedstawiła opowieść chronologicznie, tak więc prolog poświęciła gimnazjalnym latom Yoshioki (właściwie, pierwszej klasie gimnazjum) i uczuciu, które rozwijało się między nią i Tanaką. Dzięki temu Io Sakisaka w dalszej części mangi może skupić się na obecnych wydarzeniach i nie musi się kłopotać rysowaniem retrospekcji, które wyjaśniałyby chociażby reakcję Yoshioki na dźwięk nazwiska „Tanaka”. To bardzo dobre rozwiązanie, tym bardziej, że prolog stwarza okazję do sugestywnego ukazania pierwszej miłości, która powoli połączyła dwoje ludzi. „Ao Haru Ride” jest opowieścią o młodości i dorastaniu; tym stwierdzeniem wcale nie odkrywam Ameryki, ale nic na to nie poradzę, że właśnie ono, według mnie, najlepiej oddaje zalety i wady mangi. Wszystkim tym, którzy przeżyli ten okres będzie ona przypominać ich własną młodość, a ci, którzy obecnie przeżywają swoje młodzieńcze lata z łatwością wczują się w sytuację Futaby i innych bohaterów.

Nie da się ukryć, że to Yoshioka jest największą siłą i zaletą „Ao Haru Ride”. W gimnazjum boleśnie odczuła na sobie skutki zainteresowania, jakie poświęcili jej chłopcy. Odosobniona i wykluczona przez inne dziewczyny z ich społeczności Futaba zaznała samotności i postanowiła w liceum żyć tak, by już nigdy nie zostać sama. Z tego powodu wyrzekła się własnej osobowości i, jak sama później pprzyznała, przez to nie była dostrzec tego, co tak naprawdę jest ważne. Choć znalazła przyjaciółki, to nic jej z nimi nie łączyło poza tym pragnieniem, by nigdy nie zostać samą. Mimo to, wciąż trzymała się kurczowo tej fałszywej „przyjaźni”. Jednak wbrew temu, co można o niej pomyśleć, w rzeczywistości jest silną dziewczyną, która z werwą dąży do samodoskonalenia się. Tak samo jak my wszyscy popełnia błędy, ale to czyni ją tylko postacią bliższą czytelnikowi. Już na podstawie tylko tych dwóch tomów, które przeczytałam jestem w stanie stwierdzić, że to właśnie ona jest moją ulubioną postacią w tej mandze.

Natomiast Kou obecnie prezentuje się mniej interesująco niż główna bohaterka. To typowy buntownik, za którego zachowaniem kryje się trudna przeszłość i nieciekawa sytuacja rodzinna. Na etapie, na którym się znajduję nie mogę napisać o nim zbyt dużo. Ani się do niego specjalnie nie zraziłam, ani go za bardzo nie polubiłam. Poza parą głównych bohaterów, w pierwszych dwóch tomach swoje pięć minut dostają także inne postacie, które prawdopodobnie w dalszych rozdziałach odegrają ważną rolę.

Cóż mogę napisać o kresce Io Sakisaki ? Ona po prostu idealnie pasuje zarówno do konwencji mang shoujo jak i do klimatu opowiadanej historii. Zdążyłam się już rozsmakować w delikatnych i miękkich liniach rysowanych przez panią Sakisaki. Postacie są bardzo ładne, a dziewczęce oczy ogromne i wykonane z dużym pietyzmem. Managaka często używa rastrów, rzadziej rysuje szczegółowe tła, ale nie mogę napisać, by mi to szczególnie przeszkadzało. Najzwyczajniej w świecie przyjęłam, że tak po prostu ma być i nie zastanawiałam się nad tym więcej. Także białe okładki, na których widnieje podobizna jednej postaci przypadły mi do gustu. Wydanie Waneko jest w porządku, lakierowana obwoluta i biały papier nadają mandze uroku lub raczej nie odbierają mandze uroku. Na tłumaczenie nie narzekam, czytało mi się dobrze. Poza tym, mamy także okazję przeczytać kilka (a nawet więcej) słów do czytelników od autorki.

Wielbiciele Io Sakisaki na pewno mają już „Ao Haru Ride” czy też „Ścieżki Młodości” na półkach, ich zachęcać do kupna nie trzeba. Miłośnicy shoujo i dobrze opowiedzianych romansów także powinni sięgnąć po tę mangę, gdyż nie powinna ich rozczarować. Polecam „Ao Haru Ride” szczególnie tym, którzy własną młodość wciąż przeżywają, być może tak jak ja utożsamią się z Yoshioką lub innym bohaterem. Reszta może próbować na własne ryzyko.

Ao.Haru.Ride.600.716091