Dzieciaki w okularach – „Dennou Coil”

7165851.3Zaginione perełki

Właściwie w każdym sezonie zdarza się, że powstanie ponadprzeciętne anime, które jednak nie wzbudza takiego entuzjazmu wśród widzów jak kolejna przygodówka, shounen-tasiemiec czy nowa odsłona popularnej serii. Takie ambitniejsze pozycje zazwyczaj giną w natłoku innych sezonowych objawień, lepiej dostosowanych do gustów szerszej publiczności. Nawet jeśli zbierają pozytywne recenzje, specjalnie się już o nich potem nie pamięta, a tylko nieliczni amatorzy wyróżniających się serii od czasu do czasu po nie sięga. Tym samym, blask takiej zagubionej perełki oglądają tylko ci, którzy jakimś cudem się o niej dowiedzą. Niniejszym więc zaznaczam istnienie takiej właśnie perełki wśród anime z roku 2007, a jest nią „Dennou Coil”.

Cybernetyczny Plac Zabaw

Akcja anime ma miejsce w przyszłości, w mieście Daikoku, do którego wraz z rodzicami i młodszą siostrą Kyouko przeprowadza się Okonogi Yuuko. Daikoku jest swoistym centrum technologicznym, w którym swego czasu dynamicznie rozwijała się rozszerzona rzeczywistość, umożliwiająca posiadaczom specjalnych okularów coil_cover1łączenie ze sobą dwóch światów – realnego i wirtualnego. Nowoczesna sieć stała się szczególnie popularna wśród dzieci, które przy jej pomocy nie tylko bawiły się ze swoimi dennou pet, czyli cyfrowymi zwierzakami, ale także rozwijały umiejętności hakerskie. Także Yuuko posiada swoje okulary i zwierzątko, pieska Densuke, prezenty od dziadka, który mieszkał w Daikoku, w domu obecnie przekształconym w sklep przez babcię dziewczyny, zwaną Megabaa. To właśnie w tym domu ma zamieszkać reszta rodziny Okonogi. Jak się okaże, dla samej Yuuko nie będzie to nostalgiczny powrót do miejsca pełnego wspomnień z dzieciństwa, a raczej okazja do zmierzenia się z mrocznymi tajemnicami miasta. W dziwnej, a czasami wręcz przerażającej cyberprzestrzeni Daikoku, rządzonej przez systemy antywirusowe – groteskowych Satchii, dziewczyna będzie zmuszona do rozwikłania zagadek ginących zwierząt,  Nielegalnych, niepokojących wypadków, którym ulegają dzieci w cybernetycznych okularach, hakerki z prawdziwego zdarzenia, Amasawy Yuuko, a także tych związanych z wydarzeniami z jej własnej przeszłości.

Spacerkiem, a potem na łeb, na szyję

Początkowe odcinki „Dennou Coil” jednak wcale nie sprawiają wrażenia, jakoby coś takiego miało się dziać w przyszłości. W rzeczywistości dają one raczej mylne wyobrażenie o całości. Utrzymane są w lekkim tonie, sugerującym, że anime może okazać się raczej przyjemną przygodówką, choć z pewnością niekonwencjonalną z racji na niesamowicie złożony świat przedstawiony. Jedynie nieliczne incydenty, zawiązki przyszłych wydarzeń i delikatnie zasugerowane istnienie pewnych tajemnic związanych z Daikoku i obiema Yuuko, pozwalają sadzić, że widza czeka jednak coś więcej niż dwadzieścia sześć odcinków wypełnionych spektakularnymi pojedynkami hakerów i drobnymi utarczkami z Satchii. Te sugestie wystarczają, by zaintrygować i zatrzymać przed ekranem oglądającego. Tym bardziej, że początek anime wcale nie jest wypełniony fillerami, ale, choć powoli, akcja się w nim rozwija. Prawdziwy przestój następuje mniej więcej po dziesiątym odcinku, gdy faktycznie kolejne odcinki tracą związek z głównym nurtem fabuły. Mogą one zniechęcić niektórych do oglądania, z drugiej strony jednak są lekkie i dosyć przyjemne, a poza tym takich fillerów nie ma dużo. Na tych zaś, którzy wytrwają, czeka niespodzianka, a czy miła, czy niemiła, niech każdy zdecyduje sam.

Dennou.Coil.600.1082387

Mniej więcej w połowie serii następuje ogromny przeskok, nie tylko w tempie akcji. Także nastrój anime zmienia się diametralnie. Atmosfera staje się coraz gęstsza, a napięcie rośnie. Niektóre tajemnice się rozwiązują, inne zmierzają ku rozwiązaniu, ale z każdą kolejną „wiadomą” pojawiają się kolejne niewiadome. Ta część „Dennou Coil” robi naprawdę duże wrażenie. Pozbawiona jest niepotrzebnych dłużyzn, konsekwentnie dąży do rozwiązania głównych wątków, pozwalając widzowi stopniowo na poznawanie nowych elementów układanki. Twórcy unikają przy tym chaosu i choć fabuła faktycznie jest bardzo skomplikowana, a niektóre jej składowe może być trudno zrozumieć niezaznajomionym z fachowymi pojęciami związanymi z rozszerzoną rzeczywistością, to jednak po seansie ostatniego odcinka widz ma jako tako jasny obraz sytuacji. Dodatkową zaletą tych odcinków jest klimat, tajemniczy, miejscami wręcz mroczny, wywołujący niekiedy poczucie zagrożenia. To, co dzieje się na ekranie faktycznie trzyma w napięciu, także właśnie dzięki tej niesamowitej atmosferze cyberprzestrzeni Daikoku, na którą poza samą historią silnie wpływa także oprawa graficzno-muzyczna.

   Chłopski rozum zdegradowany

Mimo że od strony fabularnej „Dennou Coil” jest z pewnością wybitnym, także dzięki temu, że twórcy znaleźli złoty  środek pomiędzy skomplikowaną historią a chaotycznym zlepkiem wydarzeń ze sobą niepowiązanych, to jednak chwilami trudno było mi zrozumieć wszystko to, o czym mówiły postacie, a to za sprawą fachowym terminów, jakimi się posługiwały. Jestem w stanie uwierzyć, że dzieci w tak dużym stopniu zainteresowane rozszerzoną rzeczywistością mogły znać takie terminy i wcale nie o tym chcę pisać. Problem leży w tym, że widz już niekoniecznie musi dysponować taką wiedzą i może mu to faktycznie przeszkadzać w oglądaniu. Z jednej strony, godnym podziwu jest, jak bardzo dopracowany został świat przedstawiony w „Dennou Coil”, z drugiej strony jednak zawęża to krąg potencjalnych odbiorców, gdyż rezygnują ci, którzy nie lubią oglądać czegoś, co nie do końca rozumieją. W zasadzie nie musi być to wada, wszystko zależy od widza. Ja czerpałam sporą przyjemność z oglądania, mimo tego, że czasami miałam problem z dotarciem do sedna sprawy właśnie z powodu niektórych określeń. Ogólny jednak ogląd na całą historię można sobie wykształcić bez rozumienia wszystkich technicznych zawiłości.Ureshii_Dennou_Coil_-_10_1280x720-H264-AAC_27ADE548.mkv_snapshot_13.15_2011.08.28_22.36.44

Od szczegółu do ogółu

Skoro wspominałam już o świecie przedstawionym, wypadałoby nieco rozwinąć ten wątek. Nie nazbyt jednak, by nie zdradzić zbyt wiele. Jest on z pewnością jednym z największych atutów „Dennou Coil”, nawet jeżeli nie każdy widz jest w stanie zrozumieć zasady, na jakich działa cyberprzestrzeń. Z pewnością jest on jednak warty uwagi, także dla amatorów science-fiction, do której to grupy, by być szczerym, zaliczam siebie.

Sam pomysł rozszerzonej rzeczywistości, sieci, z której korzystanie umożliwiają specjalne okulary, nie jest może zbyt nowatorski. O podobnym fenomenie pisał chociażby Rafał Kosik w swojej serii dla młodzieży „Felix, Net i Nika”, tylko że wtedy zamiast okularów używano komplantów. Im bardziej jednak zagłębiamy się w szczegóły cyberprzestrzeni w „Dennou Coil”, tym lepiej dostrzegamy, jak złożony i zarazem niesamowity jest ten świat. W tym przypadku nie można poprzestać na pisaniu o cyfrowych zwierzątkach, bezprzewodowej telefonii czy nawet o hakerskich zapędach uczniów podstawówki. „Dennou Coil” nie ogranicza koncepcji cyberprzestrzni do marzeń o połączeniu wirtualnego z rzeczywistym, życiu w świecie, w którym tworzenie nie stwarza żadnego problemu dla człowieka. Widz ma także okazję poznać drugą stronę medalu, to, co kryje się pod powierzchnią rozszerzonej rzeczywistości. Należałoby wspomnieć tu przede wszystkim o tajemnicy nielegalnych, kirabugów, Michiko-san czy Niestabilnej Przestrzeni. A ponieważ postęp fabuły jest tu bardzo ściśle związany z odkrywaniem świata przedstawionego, widz może być pewien, że dana mu zostanie okazja do podziwiania tej misternej i niesamowitej konstrukcji.

Dzieciństwo sielskie, anielskie

Wysoko cenię sobie czas spędzony z „Dennou Coil” także ze względu na bohaterów anime. Wszystkich tych, którzy obawiają się infantylności czy spłycenia jakichś wątków ze względu na dziecięce postacie, w tym momencie wyprowadzam z błędu – to anime jest o dzieciach, ale już niekoniecznie dla dzieci. Pragnę przy tym zaznaczyć, że wielu bohaterów innych „poważniejszych” serii zachowuje się o wiele bardziej dziecinnie niż bohaterowie „Dennou Coil”. Po kolei jednak.

Jako pierwszą poznajemy Okonogi Yuuko, zwana przez przyjaciół Yasako (z którym to imieniem wiąże się ciekawa historia), protagonistkę całej serii. Yasako jest spokojną, sympatyczną i wrażliwą dziewczyną. Z pewnością sprawia wrażenie rozsądniejszej od swojej przebojowej przyjaciółki Fumie. Dba o rodzinę i jest z nią bardzo zżyta. Jak każde dziecko ma swoje problemy, te mniejsze i większe. Chociaż jest otwarta na innych ludzi i chętnie zawiera przyjaźnie, to jednak w przeszłości kryje bolesne doświadczenia z tym związane. Co najważniejsze, jest po prostu ciepłą, wiarygodną i ludzką bohaterką.

Drugą ważną dla fabuły bohaterką jest Amasawa Yuuko, którą ochrzczono Isako. Jest to postać od początku owiana tajemnicą. Daje się poznać jako bardzo zdolna hakerka, której cele nie są do końca znane. Wydaje się być o wiele dojrzalsza od swoich rówieśników. Unika bliższych kontaktów z ludźmi, na świat patrzy sceptycznie, wręcz cynicznie, a w sercu kryje bolesną ranę, której nie pozwala się zabliźnić.

Poza tą dwójką jeszcze wielu innych bohaterów ma znaczący wpływ na fabułę. To, według mnie, kolejna zaleta „Dennou Coil”. Poznajemy wiele postaci drugoplanowych jak młodsza siostra Yasako, Kyouko, jej przyjaciółka Fumie, nieustannie sprzeczająca się z przywódcą Klubu Hakerów, Daichim, a także cichy i spokojny Haraken, członek agencji detektywistycznej założonej przez Megabaa (do której należą także Fumie i Yasako) oraz jego ciotka. Oczywiście poza nimi na ekranie przewija się wielu innych ciekawych bohaterów, bynajmniej nie płaskich czy irytujących, z tego czy innego powodu związanych z tajemnicami cyberprzestrzeni Daikoku.

Torii w świecie pikseli

Jedną ze składowych świetnego klimatu „Dennou Coil” jest, poza fabułą oraz muzyką, grafika. Muszę przyznać, że, oglądając tę serię w jakości niższej niż HD, czerpałam niemal o połowę mniejsza przyjemność. W tym przypadku nie wystarczy mówić o dopracowanych tłach, świetnie dopasowanej do historii kolorystyce czy grze światła idealnie oddającej nastrój chwili. dcoil-1Także przedstawienie poszczególnych elementów cyberprzestrzeni na ekranie warte jest uwagi.  Mgła, która otacza Niestabilną Przestrzeń czy sylwetki Nielegalnych robią wrażenie i potrafią wywołać u widza przyjemny dreszczyk emocji. Poza tym ciekawe jest, jak pokazano działanie metatagów czy innych sztuczek hakerów. I wreszcie jest Satchii, którego nie mogę porównać z niczym, co widziałam w jakimkolwiek anime, a którego „Boku Satchii” nie zapomnę chyba już nigdy. Jedynym, co mogłoby przeszkadzać potencjalnemu widzowi, są dosyć nietypowe projekty postaci, chociaż dla mnie stanowiły one raczej plus. Myślę zresztą, że łatwo można się do nich przyzwyczaić.

„Każdy kogoś szuka”

Napięcie tworzy także muzyka, która świetnie wpasowuje się w klimat serii. Wiernie towarzyszy wydarzeniom, powiem więcej, uczestniczy w opowiadaniu historii w podobnym stopniu, co narracja. Kilka utworów jest nawet na tyle niesamowitych, że wywołuje w widzu o wiele większy niepokój niż nieoczekiwane zwroty fabuły. Są przy tym tak fascynujące, że można ich słuchać już po seansie. Podobnie ma się z openingiem, którego słucha się z przyjemnością. Warto także zapoznać się z samym tekstem piosenki („Prism” Ikedy Ayako), świetnie oddającym główne myśli anime.

„Jeśli podążę tą ścieżką..”

Mogłabym napisać jeszcze sporo o „Dennou Coil”, które naprawdę mocno zapadło mi w pamięć. Ograniczę się jednak tylko do gorącego polecenia tego anime każdemu, kto poszukuje nietypowej i ambitnej pozycji, a komu nie będą przeszkadzać te nieliczne wady serii. Naprawdę, nie warto zrażać się kilkoma fillerami czy lżejszym początkiem, ponieważ potem jest już tylko ciekawiej.

animu.ru-dennou-coil-(1920x1200)-wallpaper-003